piątek, 11 lipca 2008
44. Wszystko jest
piątek, 4 lipca 2008
44. PRZYJACIELE NOWEGO WYCHODZĄ NA ULICĘ
czwartek, 3 lipca 2008
43. Mój mąż chodzi w trampkach
środa, 2 lipca 2008
sobota, 28 czerwca 2008
piątek, 27 czerwca 2008
środa, 25 czerwca 2008
wtorek, 24 czerwca 2008
32. Sex ze śmiercią
sobota, 21 czerwca 2008
31. Paranoid Park
"Moje własne paranoje" - kino Gusa Van Santa.
piątek, 20 czerwca 2008
30. Pepys na tapecie
Mecz. Lemoniada z kropelką whisky. Limonki, cukier trzcinowy, kruszony lód. Poezja.
Ciekawe co napisałby Pepys o tym, że Chorwaci wyeliminowali Anglików z Euro 2008? Anglicy mają taki problem, że zawsze są pewni, że od razu wygrali. A tymczasem chłopaki na zielonej trawce. Chorwaci na niebiesko, Turcy na czerwono. Ale i tak skarpety mają najlepsze Holendrzy.
29. Salon Niezależnych
Jeśli ktoś spodziewa się znaleźć w książce tylko portret Salonu Niezależnych, stawia książce zbyt niskie wymagania. To także jeden z najciekawszych portretów PRL-u. Losy bohaterów i założycieli kabaretu – Jacka Kleyffa, Michała Tarkowskiego i Janusza Weissa – pokazują, jak można było pozostać niezależnym w latach reżimu i w dodatku tej postawy nie zaniechać w nowej rzeczywistości (śledzimy dzieje artystów aż do 2008 roku). Salon, być może najoryginalniejszy kabaret epoki demoludów, szedł całkowicie w poprzek swoich czasów: szydził z małej stabilizacji tak samo jak ze zbuntowanego teatru studenckiego. Jednak kto słyszał śpiewaną przez Kleyffa Telewizję, ten wie, że piosenka ta ciągle jest aktualna, dzisiaj może nawet bardziej. A Janusz Weiss jest konsekwentny: jak niegdyś kpił z obywatela Imię Nazwisko, tak dziś obśmiewa brak wyobraźni „pani/pana”, telefonując „w nietypowej sprawie”.Bażant i kura, Jajco holenderskie blues, O niespełnionej miłości na terenie magazynu kółka rolniczego – te legendarne kawałki są wielbione przez miłośników kabaretu. Można je poczytać, można ich posłuchać z płyty CD. Wejdźcie do Salonu, ciągle jest Niezależny.
czwartek, 19 czerwca 2008
28. Chłodnik ze świeżych ogróków i lody karmelowe w biszkopcie
Właśnie podeszło do nich dwóch panów, w niebieskich koszulkach i czarnych spodniach. W czapkach na głowach. Dyskutują grzecznie, "służbowo." O czym mówią? Stoją i patrzą na nich z góry. "Sąsiedzi" siedzą, skuleni jak dzieci. I z tej pozycji mówią do granatowych panów. Panowie pogadali i poszli. Może sąsiadom udało się wywalczyć jeszcze jeden dzień życia. Przeciągnąć linę na ich stronę...Kto wie? Może tak, może nie. Nie wiem. Gdzie oni się podzieją? Co z nimi będzie? Nie wiem. A dzisiaj w nocy ma padać....
środa, 18 czerwca 2008
26. Remanent
wtorek, 17 czerwca 2008
25. Bon voyage
poniedziałek, 16 czerwca 2008
niedziela, 15 czerwca 2008
23. Reżyser musi
czwartek, 12 czerwca 2008
21. Cztery regały
wtorek, 10 czerwca 2008
20. My Words are my Worms
poniedziałek, 9 czerwca 2008
19. Kim jesteś?
Opisz siebie.
Moje plany.
Moje ambicje.
Moje marzenia.
Zadaj sobie trud poznania siebie.
Jestem ze sobą od urodzenia.
Jakie jest moje największe marzenie?
Jakie są moje trzy najsilniejsze strony?
Jaki jest mój najważniejszy cel w tym roku?
Zdaje sobie sprawę ze zjawisk wewnętrznych.
Z własnych procesów myślowych.
Ze zjawisk zachodzących w środowisku zewnętrznym.
Jestem w stanie reagować na te zjawiska?
Stan czuwania.
Akceptuje fakt, że jestem odpowiedzialna za swoje życie.
Mam wpływ na to, co mi się przydarza.
Mam wolny wybór, co do tego, jak chcesz zareagować w danej sytuacji.
Moje działania ukierunkowane są na realizację Mojej wizji przyszłości.
Każdemu przydarzają się gorsze dni.
Nie podoba mi się ta sytuacja. Chcę ją zmienić. Co mogę zrobić?
To, co osiągnęłam do tej pory zawdzięczam wyborom i działaniom dokonywanym przeze mnie i w przyszłości nic się nie zmieni.
Zdaję sobie sprawę, że ode mnie zależy, kim jestem i kim mogę być, mogę realizować swoje marzenia, nie czekając i nie oglądając się na nikogo.
Postrzegam i myślę o otaczającej mnie rzeczywistości w kategoriach:
JAK MOGĘ TO ZROBIĆ? CO MOGĘ ZROBIĆ?
Działam. Zyskuje najważniejszy w realizowaniu każdego przedsięwzięcia element – INICJATYWĘ, z obserwatora rzeczywistości staje się kimś, kto AKTYWNIE wpływa na swoje otoczenie.
NIC NIE MUSZĘ.
Nie muszę akceptować tego, co mi się w życiu przydarza.
W każdej sytuacji, która mi się przydarza - Mogę dokonać WYBORU mojej reakcji.
Wybieram konkretne działania z różnych powodów.
Praca zapewnia mi utrzymanie.
Realizację kilku moich celów życiowych.
W pracy nadal się uczę.
Uświadamiam sobie, dlaczego decyduję się wyjść do pracy i rozważam alternatywy.
Czy istniej inny sposób na utrzymanie siebie?
Jak inaczej mogę realizować moje cele?
Czy ta praca to jedyne miejsce, gdzie mogę się czegoś nauczyć?
Jakie ja rozważam opcje?
Biorę odpowiedzialność za siebie.
Dokonuje świadomych wyborów w życiu.
Jestem odważna.
Nie brak mi odwagi.
Jeżeli wiem, że coś nie wyszło, to wiem, że nie, dlatego, że ktoś zawalił, ale że ja sam się nie dopilnowałam. Jeżeli mi na tym zależy – angażuję się w naprawianie błędów.
Trzeba zdobyć to, co się chce samemu.
To ja kształtuje moje otoczenie.
Inaczej spoglądam na świat.
Inicjatywa jest po mojej stronie.
Zawdzięczam sobie swoje osiągnięcia i mam satysfakcję z tych osiągnięć.
Jestem skuteczna w działaniu.
Nie marnuje czasu na czekanie.
Osiągam większą spójność między tym, w co wierzę a tym, co robię.
Szybciej orientuję się, co tak naprawdę w danej sytuacji mi nie pasuje.
Rozumiem siebie.
Rozumiem swoje cele.
Mam niesamowitą siłę i motywację by realizować swoje cele.
Mam motywację do działania.
Wiem, do czego dążę. Dostrzegam możliwości realizacji swoich celów.
Obserwuję świat, uczę się i rozwijam.
Zdaję sobie sprawę, że moja nauka odbywa się na zasadzie prób i błędów, a dzięki temu zwiększa się moja tolerancja dla mnie i dla innych.
Wkraczam na poziom efektywności.
Praktyka czyni mistrza.
Konkrety i działania praktyczne.
Rozwój osobisty. Świadome życie. Osiąganie sukcesów.
Model małych kroczków. Porządkuję zdobywaną wiedzę na swój temat.
1. Jakie są moje wartości, filozofia życiowa?
2. Jaki ślad zamierzam zostawić po sobie?
3. Szukanie sensu życia – sens życia trzeba sobie stworzyć samemu.
4. Spisany sens życia to moja misja życiowa.
5. Moje nawyki. One manifestują, na co dzień, jakim jestem człowiekiem.
6. Pozytywne: regularne ćwiczenia, dbanie o zdrowie, o swój rozwój, efektywne wykorzystanie czasu…
7. Negatywne: nałogi, odkładanie spraw na później, niekończenie rozpoczętych zadań.
8. Aby uzyskać trwały efekt w jakiejś dziedzinie musisz wyrobić w sobie określony nawyk.
9. Stała zmiana – inwestycja w nawyk.
10. Świadomość moich zasobów i zdolności, które posiadam.
11. Jakie są moje silne strony?
12. Jakie posiadam talenty?
13. Jakie mam możliwości i szanse?
14. Co mnie ogranicza?
15. W czym jestem dobra?
16. Co może przynieść wartość innym?
17. Jakie masz zasoby? Materialne, znajomości.
18. Czy wiem, czym się zajmują i w czym są dobrzy ludzie, którzy mnie otaczają?
19. Czy mogę im pomóc?
20. Czy oni mogą być pomocni mnie?
21. Role życiowe.
22. Na tym poziomie określam siebie. Jestem…Pełnię rolę…Wżyciu pełnisz wiele ról.
23. Część ról wybrałam świadomie, na nich się koncentruję – MÓJ ZAWÓD – niektóre niejako zostały mi nadane – niedostrzegalne.
24. Człowiek może być bardzo dobry maksymalnie w pięciu rolach.
25. Wizja tego, co chcę osiągnąć w każdej z tych ról. Określenie swoich marzeń i pragnień dla każdej z ról. Wyjątkowa córka, matka, żona, przyjaciel, zapamiętana, jako pasjonat, autorytet w swojej dziedzinie. Nie ma ograniczeń w tym, co chcę osiągnąć.
26. Obraz przed oczami tego, do czego dążę.
27. Z łatwością podejmuję decyzje. Łatwo motywuję się do działania.
28. Marzenia i wizje realizuję wyznaczając sobie na drodze do nich konkretne cele.
29. Wiem, co konkretnie powinnam zrobić, żeby posuwać się konsekwentnie w kierunku tego, co sobie wymarzyłam. Co jest teraz najważniejsze dla mnie do osiągnięcia?
30. Kiedy to osiągnę? Co się wtedy stanie?
31. Jaki jest mój plan na najbliższy rok, dwa lata, pięć?
32. Co osiągnę za 30 lat?
33. Spisz i określ cele – rada.
34. W jaki sposób realizuję swoje cele?
35. Jak dobrze sobie radzę z planowaniem?
36. Zarządzaniem sobą?
37. Jakie rytuały stworzyłam, które ułatwiają mi osiągnięcie celu?
38. W jaki sposób wzmacniasz swoje DOBRE NAWYKI?
39. Pozwalaj sobie na zachowanie tego, co zdobyłaś do tej pory.
40. Zacznij od początku. Określam swoją misję życiową.
41. Zacznij od środka.
42. Określ swoje role życiowe.
43. Określ swoje umiejętności i silne strony.
44. Zidentyfikuj swoje nawyki.
45. Poznaj samego siebie, takim, jakim jesteś a nie takim jakbyś chciała być.
46. Określ wizję dla każdej z ról i do swojej misji życiowej.
47. Sporo czasu potrzeba na dojście do ładu.
48. Inwestuję w siebie i robię duży krok w kierunku realizacji siebie.
49. Żyję świadomie.
50. METODA MAŁYCH KROCZKÓW W DRODZE DO CELÓW.
51. Nie przejmuję się tym, że jestem niezadowolona z pierwszych efektów. Zawsze mogę to poprawić. Praca nad sobą polega na ciągłym ulepszaniu osiąganych efektów.
52. MISJA.
53. Moja misja opisuje to, co pozostawię, po sobie i to, w jaki sposób chcę przejść przez życie.
54. Spisz swoją misję.
55. JESTEM…. – Napisz, kim jesteś, jakie role życiowe i jacy ludzie są dla mnie najważniejsi.
56. CELEM mojego życia jest, – co chcę osiągnąć w życiu.
57. Tytuł mojego życia to………
58. Dlatego, że……………………
59. Gdyby ktoś miał nakręcić film o Twoim życiu, jaki byłby tytuł, dlaczego właśnie taki?
60. Moją pasją jest…………..?
61. Co lubię robić? Co daję mi siłę do działania……….?
62. Moim osobistym motto jest………- czy jest jakiś cytat, który określa twoją filozofię życiową, według której żyję?
63. Dlaczego ten?
64. Jestem osobą, która inni…………..?
65. Jak chce być widziana przez innych?
66. Jak chcę być dla innych?
67. Na co dzień…………. – Co robię, żeby zrealizować swój cel?
68. Aby osiągnąć moją misję będę…………………………………….
69. Co zrobię, żeby nie zapomnieć o mojej misji?
NAWYKI.
1. LISTA NAWYKÓW, których chcę się pozbyć.
2. Nałogi.
3. Odkładanie spraw na później.
4. LISTA DOBRYCH NAWYKÓW, które w sobie wyrobiłam i które pozytywnie wpływają na Moje Życie. Sumienność? Regularne telefony do domu i przyjaciół? Pozytywne podchodzenie do rozwiązywania problemów.
5. LISTA NAWYKÓW, które chcę ZDOBYĆ
6. Zdrowe odżywianie się, regularne ćwiczenia fizyczne, planowanie dnia.
7. Wiedząc, co posiadasz zwracasz na to uwagę przy podejmowaniu decyzji.
8. POZBYĆ SIĘ NIEPOŻĄDANEGO NAWYKU – WYROBIĆ W SOBIE NOWY. POZYTYWNY.
9. REGULARNE ODŻYWIANIE SIĘ.
10. 30-dniowa próba. Jak się będę czuć z nowym nawykiem w ciągu miesiąca? Nawyk powinien się utrwalić a ty wiesz, czy ci odpowiada.
ZASOBY/ ZDOLNOŚCI.
Analiza SWOT, czyli silnych i słabych stron, szans i zagrożeń.
Stwórz 4 LISTY, w które wpisuję poszczególne elementy.
SILNE STRONY określają moje zdolności i umiejętności.
Wypisz wszystko, co potrafisz robić.
Nawet swoje hobby, bo to podnosi moją wartość.
SŁABE STRONY – ograniczają mnie w realizacji moich zamierzeń.
Brak systematyczności, nieumiejętne zarządzanie czasem,
SZANSE – to wszystko, czego powinnam szukać, aby zwiększyć swoje szanse na sukces.
Wydarzenia branżowe, na których możesz zaprezentować swoją ofertę. Konkursy, które dadzą ci możliwość zdobycia pieniędzy.
ZAGROŻENIA – określają, co może mnie powstrzymać na drodze do celu – brak systematyczności, może doprowadzić do tego, że nie uda mi się przygotować do ważnego spotkania i tym sposobem coś stracę.
Słabe i mocne strony są bardziej namacalne.
Szanse i zagrożenia – wymagają abstrakcyjnego myślenia.
ROLE ŻYCIOWE.
Dotyczą najbliższych ci osób. Jestem kobietą, córką, siostrą, pasierbicą, matką chrzestną, przyjaciółką, partnerką.
To, czym zajmuje się zawodowo – Jestem studentką. Pasjonatem dziedziny.
Wszystkie role, które przychodzą mi do głowy.
Wybieram tę, które znaczą dla mnie najwięcej.
5-7 ról.
4 dodatkowe elementy.
Jak dbam o moją kondycję fizyczną?(Regularne ćwiczenia)
Jak dbam o kondycję umysłową? ( Nauka nowych rzeczy, zdolność do koncentracji)
Jak dbam o moją kondycję duchową?(Poczucie celu, misja życiowa)
Jak dbam o moją kondycję społeczną?(Interakcje z innymi)
O te 4 obszary warto dbać, żeby się utrzymywać w dobrej, wszechstronnej formie.
Na które obszary chcę mieć wpływ?
WIZJA.
Wybierz jedną z ról, nad którą chcesz pracować.
Stwórz w wyobraźni Obraz tego, co osiągniesz w tej roli.
Im więcej emocji tym ona bardziej zapadnie ci w pamięć i będzie skuteczniejsza.
Spisz na papierze wizje dla każdej z ról.
Wyobraź sobie, że osiągnąłeś sukces w życiu.
Jak się czujesz, będąc spełnionym w swojej roli?
Jak wygląda mój dzień?
Jak inni zachowują się w stosunku do Ciebie?
Ja zachowuje się w stosunku do nich?
Po czym, można poznać, że osiągnęłam sukces?
Impuls do działania w emocjach. Motywacja do realizacji swoich wizji.
Będę zadowolona z obrazu, który widzisz oczami wyobraźni.
Tablica wizualizacyjna. Umieść na niej obrazy, zdjęcia, hasła, które będą Cię przedstawiały, jako człowieka sukcesu.
Mind-movie.
CELE.
Cele powinny wynikać z Mojej Wizji przyszłości dla danej roli. Wiem, co chcę osiągnąć, widzę to i czuję, czas na przełożenie obrazu na konkretne działanie.
Dojście do celu podzielone na okresy – rok – 2 lata, 5 lat, 30 lat.
Planuj dziś to, co osiągniesz jutro. Miej przed oczami swój ostateczny cel.
Moje postanowienia. Osiągnij swoje marzenia.
18. Panorama di Roma
Zabraliśmy Cię w pierwszą podróż do Włoch. Wenecja, Rzym, Florencja, Piza, Toskania. Polecieliśmy samolotem. Lubisz latać. Masz to po mnie. I wcale nie jestem zaskoczona, że chcesz być pilotem sterowca. Myśmy zawsze marzyli o lataniu. Podróż zeppelinem do Stanów. Odgrażałam się ojcu, że prawo jazdy zdam tylko po to, bym mogła samochodem dotrzeć do lotniska. A potem wejść na pokład mojego małego samolociku. Chciałam zostać pilotem jak Ty. Najważniejsze jest lądowanie. To sztuka. Wiem, że kiedyś polecimy razem. Wzbijemy się na tyle wysoko by robić filmy z nieba. Perspektywa aniołów była mi zawsze bliska. Pamiętam moje wzruszenie, gdy po raz pierwszy raz ujrzałam „Niebo nad Berlinem” Wima Wendersa. Ten film do dziś mi się śni. Powraca, co jakiś czas. Nadal mnie inspiruje, fascynuje. Śmiejesz się ze mnie, że znam tylko pięć obcych języków. Od dziecka wołałeś do mnie mamo w tych językach. Lubisz, gdy mówię po włosku, hiszpańsku. Mówisz, że tam pasuje. Z kawą espresso i papierosem. Nie znosisz francuskiego i nie chcesz spróbować żab. „Żaby są do skakania a nie do jedzenia, mamo!” Zawsze grymasiłeś, gdy w moich ustach znikało żabie udko. A później nie chciałeś dać mi buziaka – za karę. Najbardziej lubisz rosyjski. Uwielbiasz, gdy czytam ci letnim popołudniem na tarasie Dostojewskiego, Tołstoja, Gogola. I wołasz do mnie Moja Marina C. Lubię, gdy mówisz do mnie Marino. Gdybyś miał siostrę – tak chciałbyś, żeby miała na imię. Marina i Wojciech. Ale tata nie chce Mariny. Mówi: -„ Żadnej Mariny Marynaty.” Czasem prosisz mnie bym mówiła do ciebie Josif. Bo lubisz Brodskiego. A czasem znów chcesz by mówiła po niemiecku, angielsku. Lubisz poezje. I czasem chcesz bym mówiła do Ciebie – sir Ian. Albo Johnny. Albo znów James. Gdzie jeszcze byliśmy? Mój mały Europejczyku. W pierwszej klasie, gdy pani Cię spytała, kim jesteś, odpowiedziałeś z dumą: Jestem Europejczykiem. Mogę być Rosjaninem Niemcem, Anglikiem, Francuzem, Hiszpanem albo Włochem. To zależy gdzie mama mnie zabiera. Ale najbardziej lubię być Polakiem, bo tu się urodziłem i tu wychowałem. U nas jest wszystko pokręcone. Chciałbym, żeby morze było na południu a góry na północy. A mój kolega z Niemiec zauważył, że jego kolega zauważył, że sklepy z materacami są zawsze na rogu. No i ja sprawdziłem. I rzeczywiście tak jest. Jeśli mi pani nie wierzy – proszę sprawdzić. Zawsze na rogu. Otwieram oczy i widzę Cię z nami na Węgrzech. Budapeszt. Chciałeś mieszkać w Budzie, nie w Peszcie. W Peszcie to nie. Dostaliśmy od taty pieska na urodziny. Tata przyniósł go ze schroniska. Maleńki czarny kundelek. Bester. Bo słuchaliśmy często Bester Quartet. Tata, mama, Bester i ja – Wojtek. Rysowałeś nas trzymających się za ręce. Lubisz podróżować. W nieznane. Ja też lubię. Ja też moje kochanie. Wkrótce lecimy do Izraela. Nad nasze ukochane Morze Martwe. Lubimy je nie tylko ze względu na minerały – ale przede wszystkim ze względu na nazwę. Takie morze w ogóle nie powinno istnieć – a istnieje. Niemożliwe jest możliwe. Jeszcze jedno. Żyj tak jak marzysz w każdej sekundzie każdego dnia. Życie jest cudem. Tak. Tak. Tak.
sobota, 7 czerwca 2008
17. Włosy z jeziora
piątek, 6 czerwca 2008
16. Księga niepokoju
lipiec 456
sierpień 8910
czwartek, 5 czerwca 2008
15. Uczucia...
after the rain comes sun, after the sun comes rain again...the way I feel it...
follow me now...
Muza - moja Muza - mój mały wewnętrzny świat. Dźwięki i obrazy. Obrazy i dźwięki. Światło i cień. Rozpływam się w nim. Poruszam w górę i w dół. Do przodu i do tyłu. Swinguje. Kocham. Całe wnętrze moje pulsuje, krew krąży w żyłach, dusza tańczy. Poruszam się lekko, spokojnie, niespiesznie. Cicho i miękko. Drgam. Rytm. Takt. Melodia. Wodzę dłońmi w powietrzu. Komunikuję się ze sobą. Szamanię. Istnieje w ruchu. W muzyce. W tańcu. Motyl schwytany w siatkę wesoło podryguje bez świadomości złego. Pragnę WOLNOŚCI! Wolność jest moim celem. Okno otwarte szeroko. Ale w oknach wciąż kraty. By wydostać się na zewnątrz - trzeba pozbyć się krat.
SMUTEK. Żal. Zawód. Porażka. Tęsknota. Zranienie. Samotność. Odrzucenie. Bezradność. Przygnębienie. Rozczarowanie. Poczucie krzywdy. Poczucie Pokonania.
Śniło mi się, że nie możemy mieć dzieci. Bezpłodność. Zdecydowaliśmy się wybrać kobiety, które Zbyszek zapłodni a one urodzą nam nasze dzieci. Zbyszek przyprowadził mi dwie kobiety i rzekł: "- Te kobiety urodzą nam dzieci." Przyjrzałam się im dokładnie i uczułam ukłucie w sercu. Duszność. Nogi z waty. Odrzekłam: "-Dobry wybór kochanie." Zagryzłam wargi, usiadłam na kamieniu. Czekanie. Oczekiwanie na to co ma się zdarzyć. On w miłosnym uścisku z tymi kobietami. Ból i zazdrość. On w tych kobietach. One dla nas. on dla nich. I ja. Na kamieniu kamień. Ja - głaz. Twarda, silna, kształtna. Żadnych łez, żadnego wzruszenia. Cisza. Zbyszek podchodzi do jednej z nich. Słyszę jak szepce jej do ucha: - " Jesteś najpiękniejszą kobietą w Polsce." Moje wnętrze krzyczy - : "Nie!" Na zewnątrz martwa cisza. Żal, przygnębienie, łańcuszek łganych, zagryzanych, ściśniętych w gardle - łez. Nie, ja tego nie zniosę!" On wkłada jej język w ucho. Zagłębia się w muszlę. Sprawia mu to ogromną frajdę. Spogląda na tę kobietę z takim pożądaniem, że dławię się stłumionego w środku kaszlu. Patrzę. Nie patrzę. Zamykam oczy i znikam jak kamień. Woda wzburzona zalewa mnie. Tonę. Podaje się temu. Pokonana. Skrzywdzona. Rozczarowana. Bezradna i przygnębiona. Odrzucona, samotna, zraniona. Zawód, porażka, żal. Tęsknota za Tobą we mnie się wzbiera jak fala. Przychodzi i odchodzi gładko. Wypłynęłam. Dziecię maleńkie na rękach trzymam, moje i nie moje. Nasze. Maleństwo z twarzą starca. Krzywi się ten maleńki starzec na mój widok. Biologia? jakby mówił do mnie :" Ty nie jesteś moją mamą." Odrzuca mnie. Odkładam go więc na kocyk. Wychodzę. Malec sam ze sobą zostaje. Gdy wracam cała jego twarz pokryta zmarszczkami jest sina. Maleństwo się dusi i krztusi. Podbiegam. Unoszę go gwałtownie do góry by złapał haust powietrza. Płacze. Krzyczy na mnie. Sen się w tym miejscu urywa. Wybudza mnie mój własny krzyk. Wstaje z łóżka zlana potem. Wycieram mokre piersi koszulą. Oddycham głęboko. Próbuję się uspokoić. Wrócić do siebie. Nagle błysk. To przecież ja się dusiłam. Na tym kocyku. Mama zostawiła mnie samą w pokoju. A ja nie mogłam unieść głowy do góry bo była za ciężka. Cięższa od maleńkiego ciałka. Rączek i nóżek. Brzuszka i plecków. Dusiłam się. Sama ze sobą. Mama wbiegła i uniosła zsiniałe maleństwo do góry. W ostatniej chwili. Ile dzieliło mnie wówczas od śmierci - tego nie wiem. Wiem, ze doświadczyłam umierania. Nie pamiętam jakie to uczucie .
STRACH. Lęk. Obawa. Panika. Zawiść. Niepokój. Zazdrość. Nieufność. Niepewność. Przerażenie. Onieśmielenie. Przestraszenie.
Wszędzie gdzie idę - towarzyszy mi mój cień. W niedzielę ten mój cień - nieźle mnie nastraszył. Północ. Ciepła noc. Powrót ze stacji z chlebem tostowym i serkiem do tychże tostów. Papierosy i zapalniczka. Zbyszek nie podwiózł - spieszył dalej. Mam nadzieję, że nikt mnie nie zgwałci. Pora na gwałt nie właściwa. I wtedy gdy szybko mknęłam znaną mi trasą podszedł do mnie podpity mężczyzna. Paliłam. - " Przepraszam bardzo czy może mi pani dać ognia?". " Nie pora na ogień panie" - w myślach rzekłam. Podałam mu zapalniczkę. Chwilę zajęło mu podpalanie i przyglądanie się mojej osobie. Pewno dwoiłam mu się w oczach. Chwiał się na boki. Oddał mi zapalniczkę i podziękował za czekanie. Ruszyłam dalej. Nagle słyszę za sobą jego wołanie. " Zgasł mi, zgasł mi!"Staje. Odwracam się. On idzie ku mnie - z tym samym pytaniem. " Przepraszam czy może mi pani dać ognia." " Nie pora na ogień panie" - w myślach powtarzam. Ale daję mu zapalniczkę. On powtarza podpalanie - idzie mu to równie niezgrabnie jak za pierwszym razem. czekam. Papieros mój dogasa, jego płonąć zaczyna. Z uśmiechem zapalniczkę mi oddaje jakbym mu swoim czekaniem radość sprawiła. " Dziękuje." " Proszę bardzo." " Nie pora na ogień panie." Idę przed siebie, nie zwalniam, nie staję. Czerwone ale ja idę dalej. Już jestem bliżej. Nagle czuje, że za plecami ktoś idzie za mną. Odwracam się przerażona. Widzę swój cień. Patrzy na mnie. Ja na niego. Nieźle, żeś mnie nastraszył kolego. Otwieram drzwi. Wchodzę. Włączam światło. Zamykam drzwi. Teraz już dobrze. Mogę spokojnie usiąść w oknie. Zapalić. Dobranoc.
WSTYD. Poczucie winy. Lekceważenie. Zakłopotanie. Zażenowanie. Upokorzenie. Poniżenie.
Wstaje w południe. Zamulona ryba. Kiwam się. Pijana. Na kacu. Zażenowana porą późną i nocą, która ustała jakby w oka mgnieniu. Oczy zamknęłam gdy już świtało. Znowu zaczytałam się w słowach. Ach te słowa, słowa, słowa...Pożerają mnie całą. Przeżerają, konsumują, wyżymają. Pluję słowami. Ślinę mam lepką od fajek. Wciąż palę. A już nie paliłam pół roku. wszystko wraca. Koło sie kręci. Trzy godziny do siebie dochodzę. Na przemiennie kawa i fajki. Fajki i kawa. I słowa na białych kartach. Tak żyć się nie da. A jednak tak żyję. Zamknięta w słowach. Na białym czarne. Czarne na białym. Zasypiam, wstaje. Sny - filmy. Jem mało. Prawie wcale. Nie dbam o ciało. Umartwiam ciało. Zamartwiam ciało. Umysł zaśmiecam. Serce zatruwam. Duszę się. Duszę mą duszę.
GNIEW. Bunt. Furia. Złość. Odraza. Wstręt. Obraza. Niechęć. Pogarda. Urażenie. Wrogość. Nienawiść. Oburzenie. Obojętność. Wściekłość. Znieważenie. Rozdrażnienie.
Za dziesięć ósma muszę wyjść. Opuścić mieszkanie. Przychodzą agenci. Oglądać moje wnętrze. Wystawione na sprzedaż. Chętnych jest wielu. Nikt jednak na zakup się jeszcze nie zdecydował. Za drogie? A może za tanie? Za ciemne? Za zimne? Za małe? Za ciasne? Ściśnięte, że wkrótce nic z niego nie zostanie. Tak żyć się nie da. Owszem, tak żyć się daje.
14. Czy to da mi szczęście?
Dobrze jest więc przed podjęciem każdej decyzji zapytać samego siebie: "Czy to da mi szczęście?" To proste pytanie może stać się doskonałym narzędziem, które pomoże nam mądrze postępować we wszystkich sferach życia, a nie tylko podejmować decyzje, czy brać narkotyki lub zjeść trzeci kawałek tortu bananowego. Rzuca ono całkiem nowe światło na nasze życie. Podejmowanie codziennych decyzji w oparciu o to pytanie sprawia, że nie skupiamy się na tym, czego sobie odmawiamy, lecz czego szukamy - na ostatecznym szczęściu. Taki rodzaj szczęścia,jak mówi Dalajlama, jest stabilny i trwały. Pragniemy bowiem takiego szczęścia, które przetrwa życiowe wzloty i upadki i zwyczajne zmiany nastroju, jako integralna część matrycy naszej istoty. Mając to na względzie, łatwiej jest podejmować "właściwe decyzje", ponieważ działamy, aby dać coś sobie, a nie z czegoś rezygnować lub czegoś sobie odmawiać - jest to postawa zbliżania się, a nie oddalania, korzystania z życia, a nie odrzucania go. Owo poczucie zbliżania się do szczęścia może przynieść niezwykle głęboki skutek i sprawić, że będziemy bardziej otwarci na radość życia."
fragment "Sztuki szczęścia - Poradnik życia.
Jego Świętobliwość Dalajlama Howard C. Cutler"
środa, 4 czerwca 2008
13. Dziurka do zapłodnienia i kubeł na mdłości.
wtorek, 3 czerwca 2008
12. Jesteś lepszy od Telewizji
Mieć zamiast być? O nie, nie. W trójce wczoraj audycja cudna na tak. I cały dzień na tak. Tak. Jesteś lepszy od telewizji. Pora określić ramy scenariusza. Pora wyznaczyć cele. Od człowieka do człowieka. Tu i tam. To i sio. Themerson w oczach, Oz w sercu, Pessoa w uchu a Schopenhauer w nosie. Muszę zacząć wszystko jeszcze raz. Od początku. Ab ovo...
" To jest pieśń o ludziach
niedziela, 1 czerwca 2008
sobota, 31 maja 2008
10. Dwa teatry.
"- Szanowni Słuchacze! - rzekł prof. Mmaa i świat wydał mu się nagle prosty i nieskomplikowany. - Świat wydał mi się nagle prosty i nieskomplikowany - powiedział prof. Mmaa. - Zapewniam jednak Państwa, że to, czy wydało mi się nagle tak, czy inaczej, nie będzie miało wpływu ani na treść, ani na formę mego wykładu, którego przedmiot jest skomplikowany i zagmatwany." Stefan Themerson "Wykład Profesora Mmaa".
piątek, 30 maja 2008
9. Der Buddhismus
Nur eine von zahlreichen schulen des buddhismus verehrt ihn als ihren spirituellen Fuehrer. Und doch ist Tenzing gyatso, der 14. Dalai Lama, in der vergangen Jahrzehnten zur weltweit bedeutendsten buddhistischen Persönlichkeit aufgestiegen. Durch seinen friedlichen Einsatz fuer die tibetische Kultur, durch sein charismatisches Auftreten und die kraft seines Beispiels gilt er vielen Menschen als ethisches und politisches Vorbild. Ein Gespräch mit dem " Ozean der Weisheit" ueber seinem Alltag und die Essenz der Lehre Buddhas.
Der 71-jährige Dalai Lama wird geachtet als buddhistischer Lehrer - und Repräsentant einer universellen Ethik.
Interview: Andreas Hilmer
Es ist kalt in Dharamsala, jenem indischen Bergort in 1800 Meter Hohe, in dem der " lebende Buddha" wohnt. regen und Hagel. Nebelschwaden branden an die Felsen. In einem Flachbau tagt die tibetische Exil-Volks-Vertretung mit 46 gewählten Abgeordneten, welche die verschiedenen Regionen und buddhistischen Schulen tibets repräsentieren laut.
Nur wenige Strasen sind asphaltiert - das Fluchtlingsort ist seit fast 50 Jahren ein Provisorium. Kleine Marktstande mit Flaggen, religiösen Objekten und Fotos, die das geistliche und weltliche Oberhaupt der Tibeter zeigen. " Kundun" nennen sie ihn hier, den Gegenwärtigen.
Hinter einer hohen Mauer dann mehrere flache Pavillons; hier lebt und arbeitet der Dalai Lama.
Die Sonne bricht durch. Im inneren der resident ein paar alte Mönche, einige Beamte und Koche, die Pause machen. In der Empfangshalle Buddha-Statuen, religiöse Rollbilder, ein traditioneller Altar. Ein paar Mönche warten.
Und dann ein glucksendes lachen, eine herzliche Begruessung. Der"Ozean der Weisheit" wird von einem Dolmetcher, einem Medienassistenten und zwei privatsekretaren begleitet. Er tragt wie immer das traditionelle dunkelrote Moenchstuch, wirkt entspannt und zugleich hoch konzentriert. Es ist mittags, Viertel nach zwölf.
W tym miejscu zaczyna się wywiad. Jestem bardzo ciekawa pytań i odpowiedzi Dalai Lamy. Niestety naukę języka niemieckiego zakończyłam na etapie szkoły średniej. Dekadę temu. Co z tej nauki pozostało? Niewiele. Wszystkie czynności, których nie powtarzamy zanikają. Nieutrwalona wiedza zanika także. jakie to smutne. Tyle lat kucia i nic nie zostało w głowie. Wyparowały sobie wiadomości z biologii, fizyki i chemii. To samo z matmą, historią, przysposobieniem obronnym, religią. Języki obce także wyparowały. Albo poszły w las. nauka poszła w las. Jaki jest ten las wiedzy zapomnianej? Gęsty i ciemny? Świerkowy? Iglasty? czy mieszany? Czy w tym lesie żyją zwierzęta, trójkąty i drobnoustroje? Czy pierwiastki chemiczne, zbiory i wielomiany przyjaźnią sie ze sobą? A co z ułamkami? Czy ułamki grają w kosza? Albo biegają na 100 m? Co z prawami fizyki? Czy wszystkie obowiązują na raz w tym lesie czy pojedynczo? W końcu czy w lesie tym żyją także ludzie - homo sapiens - Ci, których spotkaliśmy i którzy przeminęli? czy jest w nim Pan Bóg i Duch Święty? Anioły, diabły, poeci? Słowa, zdania, gramatyka i słowotwórstwo? Liczebniki, deklinacja i lektury szkolne? Co z tego w głowie naszej zostaje? Muzyka, w-f, polski, angielski, plastyka, technika, godzina wychowawcza? Pani dyrektor, apel, matura, studniówka, dzień niepodległości? pani wychowawczyni i pan wychowawca - czy maja świadomość, że poszli do lasu? Czy w lesie poczęli rozumieć czym byli lub czym mogliby być dla nas - swoich wychowanków? Czy pamiętają nasze imiona, numer w dzienniku, worek na buty na zmianę? nasze troski, problemy, zawirowania? Nasze pasje, hobby, myśli, sposób wyrażania? Czy widzieli nas tymi, którymi jesteśmy dziś? Kim my dla nich? Oni dla nas? W tej chwili? Ważne, istotne . Nieważne, nieistotne. Coś, ktoś, komuś, czegoś, kiedyś zabronił. Ktoś, coś, komuś, z czegoś postawił pałę? Im dalej w las, tym więcej drzew. Pamięć. Sprawa dla każdego z nas kluczowa. Czemu więc tak ją zaniedbujemy? Dlaczego zamiast włosów prostowałam swoje zwoje mózgowe? Okradłam samą siebie z pamięci. Zepchnęłam wszystko co niemiłe do kosza z brudną bielizną. Nieświadomy kosz wypełniony po brzegi począł wyrzucać śmierdzącą odzież, majtki, staniki, skarpety na zewnątrz. Byś poczuł smród, którym się raczysz. Czujesz jak śmierdzi? To Ty tak śmierdzisz. Mówisz, że się myłeś? Ja mówię Ci, że tego smrodu ani kąpiel pachnąca, ani nawet perfuma nie zmniejszy. Tylko ty sam możesz wziąć te rzeczy w swoje ręce, wrzucić je do pralki, nastawić program na pranie uniwersalne ale nie na program wyższy bo jeszcze rzeczy się zmniejszą, skurczą, stracą swoją formę. Po praniu powinny zachować swoje naturalne kształty. To ważne by wyprać swoje brudy. Przyjrzeć się im z bliska, powąchać, zapamiętać, wrzucić do bębna - przebaczyć. To jest prawdziwa nauka. Z resztą nie wiem.
"Das nirvana ist fast so etwas wie der christliche Himmel"
"Seinen feinden zu schaden heist auch immer: sich selbst zu schaden"
"Sterbe ich auserhalb Tibets, wird man den nachsten Dalai lama auserhalb Tibets finden"
Mój osobisty komputer odmówił współpracy. Nie zezwolił na używanie liter niemieckich. Tekst zatem jest ich pozbawiony - co nie będzie jak sądzę problem ani dla tych, co znają niemiecki, ani dla tych, co go nie znają. Problemu więc nie ma. Jest za to metoda. Metoda 1000 słów. Ale o tym następnym razem.
czwartek, 29 maja 2008
8. Pasta z pesto i zęby w dupie
Przygoda ciała z duszą, gdzie ludzie potrafią kochać i kłamać. Wstałam. Proszę o brawa. Nie było to wcale łatwe. Ciało odmawia posłuszeństwa. Umysł sie cieszy - więcej marzeń sennych, krótszy dzień. Obrzydliwa kawa z fusami. Popiłam nią swoich krągłych pocieszycieli. Raz, dwa. Pora obiadowa. Ugotowałam kluski. Lubię słowo kluska. Makaron, pasta z pesto. Papieros. Słońce na zewnątrz. Ptaki świergolą a ja świruje. Od fusów rzecz jasna. Żołądek tańczy. Co dziś za dzień mamy? Dzień bez mamy. Pora dorosnąć. Wkroczyć na drogę do poznania wyższych światów. Sylwia ma katar. Współczuję. Nie ma nic gorszego na świecie niż zapchany nos i uszy latem. Choć jeszcze wiosna, a może już lato. Ciepło na zewnątrz, w pomieszczeniach jak w piwnicy. Chłód i ciemność. Wino to lubi. Ja jakoś to znoszę. Marzy mi się spacer do parku, wezmę Manuelkę ze sobą. Usiądziemy na ławce, pogadamy. Piękny dzień. Owszem, piękny. Trzecie oko. Wyrosło mi dzisiaj centralnie na czole. Dokładnie w miejscu gdzie hinduski rysują czarną kropkę. Ja mam czerwoną. Indiańską. Obrzmiałą. Zastygła krew. Życie martwe. Jakże ciekawy jest proces gnicia. Sylwia zadzwoniła, opowiedziała historie niesamowite. Poruszające. Przypomniała mi słowa pewnej piosenki. Teraz ją sobie nucę. W zasadzie pamiętam tylko refren. To szło jakoś tak: "A ja mam zęby w dupie, ogromne zęby w dupie, co lubią robić, rach ciach ciach, rach ciach ciach." Pamięć. Ku pamięci. Pamiętnik. Pamiątka. Lecytyna. Umysł śpi. Śpimy my. Przebudzenie boli. Mania czytania. Namiętność. Słowa, zdania, myśli, czyny. Muzyka. Carmina burana. Opera. Teatr. Film. Fotografia. Radio. Lista przebojów. Lista podbojów. Walka. Porażka. Dechy. Liczenie do dziesięciu. Leo wybrał skład na Euro. Ci co jadą, współczują tym co nie jadą. Stawiam 200 zł Na Polskę w meczu z Niemcami. Wiara to podstawa. Chłopaki wierzę w Was. Dajcie czadu. Odwagi. Tyle lat kopania piłki a forma słabiutka. Śniły mi się dzisiaj konie. Stałam w długich, czarnych, skórzanych butach. W stroju jeździeckim. Gotowa do skoków. Obraz się urwał. Gdy byłam małą dziewczynką jeździłam konno. W niedzielę tato mój opowiadał o moim jeżdżeniu. Opowiadał Zbyszkowi jak zakończyła się moja jazda. Wszystkim opowiada tę historię. Zawstydza mnie. Skończyłam jeździć w wieku 10 lat. Pewnej niedzieli się przeraziłam. Nie konia, tato. Nie tego, że nie miałam siły konia zatrzymać w galopie. Nie tego, że mógł mnie zrzucić. Krzyczałam: Tata, tata! A Ty zatrzymałeś mojego konia. Iskierka mnie poniosła. Poszła w galop za twoim koniem. Zrobiła to na oczach mojej macochy. Tato, ty nie pozwoliłeś jej zasiąść na konia bo była w ciąży. W dniu, w którym ją poznałam poniósł mnie koń, poniosły mnie emocje. Poczucie odrzucenia ma związek ze zrzuceniem. Upadkiem na ziemię. Tego dnia zobaczyłam, że świat się zmienia. Nic nie będzie już jak dawniej. Ty przedstawiłeś mi swoją kobietę. To spotkanie na zawsze zamknęło w moim umyśle marzenie, że moi rodzice będą ze sobą razem. Moja mama i mój tata. My. Moja rodzina. Wszystko się rozpadło. Rach ciach ciach. Będziesz miał dziecko z inną kobietą. Rach ciach ciach. Przedstawiłeś mi swoją nową rodzinę. Rach ciach ciach. Tego dnia stałam się kobietą, tato. To mnie przeraziło. Nie koń, nie galop. Stałam się Kobietą Łazarzem. Po dziś dzień - dekady trzy, pryskają bańki mydlane w moim sercu, duszy, umyśle. Rach ciach ciach. Dziecko rodzi się pełne ufności. Pełne pokory, wiary, miłości. Świat i ludzie są dobrzy. Jesteśmy wyposażeni we wszystko. Nie żadna tabula rasa. Tylko pełnia. W dniu naszych narodzin - rodzi się nowy człowiek a także nowy mały świat. Utopia. Jest piękny niczym raj. Jest prosty, nieskomplikowany. Wszystkie reguły są jasne. Ta pani z piersiami to kobieta, moja mama. Ten pan z siusiakiem, bez piersi to mój tata. Ja jestem ich dzieckiem. Mieszanką mamy i taty. 2 w 1. Wash&Go. Nie jestem nimi ale noszę ich w sobie. Noszę i babcie i dziadków. I dalszych krewnych. Wszystko mam w sobie i wszystkich. Oto ja. Homo sapiens. Jestem a to znaczy, że świat tego chciał. I to jest dostateczny powód by kochać siebie. Jestem. Tu i teraz, w pajęczej sieci snuje swoją nitkę. Dla siebie. O sobie. "Życie powinno być odręczne, autentyczne - żadną fotokopią cudzych marzeń." Sandra K. z "Namiętnika" M. Gretkowskiej.
środa, 28 maja 2008
7. Kiedy dziecko było dzieckiem
chodziło kołysząc ramionami.
Chciało aby strumień był rzeką
rzeka potokiem
a ta kałuża morzem.
Kiedy dziecko było dzieckiem
nie wiedziało że jest dzieckiem.
Wszystko było pełne życia,
a samo życie jednością.
Kiedy dziecko było dzieckiem
nie miało opinii na żaden temat.
Nie miało nawyków.
Siadywało ze skrzyżowanymi nogami,
podrywało się do biegu,
miało piasek we włosach
i nie robiło min kiedy je fotografowano.
Kiedy dziecko było dzieckiem
był to czas tych pytań:
Dlaczego ja to ja, a dlaczego nie ty?
Dlaczego jestem tutaj, a dlaczego nie tam?
Kiedy rozpoczął się czas i gdzie kończy się przestrzeń?
Czy życie pod słońcem to tylko sen?
Czy to co widzę, słyszę i czuję
nie jest tylko iluzją świata przed światem?
Czy zło faktycznie istnieje,
i czy są ludzie naprawdę źli?
Jak to możliwe że ja, który jestem,
nie istniałem zanim zacząłem być
i że któregoś dnia
ten którym jestem
nie będzie tym którym jestem?
Kiedy dziecko było dzieckiem
dławiło się szpinakiem, groszkiem, puddingiem ryżowym
i gotowanym na parze kalafiorem.
Nie lubiło jeść niczego z powyższych
i nie tylko dlatego że musiało.
Kiedy dziecko było dzieckiem
raz obudziło się w obcym łóżku
a teraz robi to wciąż i wciąż.
Wielu ludzi wydawało się wtedy pięknymi
a teraz tylko paru, jeśli ma szczęście.
Miało dokładny obraz Raju
a teraz może tylko o nim myśleć.
Nie mogło pojąć nicości
a dziś wzdryga się na sam pomysł.
Kiedy dziecko było dzieckiem
bawiło się z entuzjazmem
a teraz
jest w równej mierze podekscytowane
ale tylko gdy dotyczy to
jego pracy.
Kiedy dziecko było dzieckiem
jagody wpadały w jego dłonie jak robią to tylko jagody
i dzieje się tak też i teraz.
Świeże orzechy pozostawiały cierpkość na języku
i dzieje się tak też i teraz.
Na każdym górskim szczycie tęskniło
za jeszcze wyższą górą.
A w każdym mieście wypełniała go tęsknota
za jeszcze większym miastem.
I jest tak i teraz.
Sięgało po wiśnie na szczycie drzewa
z dumą którą czuje do dnia dzisiejszego.
Było nieśmiałe przy obcych
i ciągle jest.
Czekało na pierwszy śnieg
i cały czas czeka w ten sposób.
Kiedy dziecko było dzieckiem
rzucało patykiem w drzewo jak lancą
a ono wciąż drży tam do dziś.
wiersz z filmu Wima Wendersa "Wings of desire"
Mam czas, 28 lat. Od listopada próbuję nie bać się spojrzeć prawdzie w oczy. Prawda boli. Straszliwie. Tnie jak żyletka. Kruszy skałę. Późne dojrzewanie. Robię porządki. Ustalam odległości. 45 cm, 1.20 cm.
Kto? Ja. Co? Wolność.
Kogo? Zbyszka. Czego? Bliskości.
Komu? Mamie. Tacie. Czemu? Wspomnieniom.
Kogo? Babci. Co? Tęsknota.
(Z) kim? Z Tobą. (O) czym? O dzieciństwie.
(O) kim? O mnie. (O) czym? O prawdzie.
0! Wołam. Głośno. Krzyczę: Mam dość!
Późno wstaje, późno zasypiam. Dzień mija. Wizyta Prezydenta Francji. Sarkozy bez Bruni w Warszawie. Słońce uśmiecha się szeroko. Pascal gotuje. Co mamy do załatwienia? Kraje poczuły się sobie nawzajem potrzebne. Niemcy i Francja - chcę się uwolnić od przywiązania do Niemiec. Równoległe stosunki z innymi - Polska, Rumunia. Jak Niemcy to przeżyją? Jeśli chodzi o Polskę - polityka wobec Niemiec jest niekonsekwentna - pozytywne nastawienie prezydenta i premiera. Sarkozy wykorzysta fakt, że Niemcy nie widzą w Polsce, mocnego partnera. z jasną określoną polityką. Dokument o pięknej nazwie. Dworkość, pompatyczność o partnerstwie strategicznym. Miłość do Francji nieodwzajemniona. Nieszczęśliwa. Dotacje dla rolnictwa. Silne rolnictwo, ochrona. Mamy przebicie. Utrzymanie polityki europejskiej. Przywitanie na dziedzincu Pałacu Prezydenckiego. Powitanie Prezydentów. Początek jednodniowej wizyty w Warszawie. Po co tak męczyć? I to w dzień powszedni. Środek tygodnia. Wizyta u Pani Ewy. Pani Ewa - moja głowa porządkująca moje emocje. Pani Ewa - moja mistrzyni. Pani Ewa - moja osobista spluwaczka. Wchodzę do gabinetu, zasiadam w fotelu. Podaję dłoń na powitanie. Minuta ciszy i przyglądania się sobie nawzajem. A po minucie 59 minut mdłości. Dłoń podaje na pożegnanie. Ocieram mokre od łez oczy. Wychodzę. I jest mi lepiej. Słowa w drodze o mózg się odbijają, wracają echem. To, tamto, tu i teraz. I wszystko jest jasne. Na chwilę. Czasem chwilę dłużej. Tak ciężko się zmienić. Tak łatwo jest mieć oczy szeroko zamknięte. Kubrick. Łazi wciąż za mną. Wędrujemy godziny dwie. Równie on ważny jak Handke. Dla mnie. Śniło mi się dzisiaj, że piszę. Wstałam i piszę. To dobry znak. Dzisiaj dosyć dobra pogoda, nigdzie nie przewidujemy opadów. 21 stopni. Najcieplej w okolicach Zielonej Góry i Wrocławia - 23. Zielona Góra. Nigdy tam nie byłam. Nic o tym miejscu nie wiem. Przy filiżance dobrej kawy zastanawiam się co zrobię za chwilę gdy pisać przestanę. Papierosów brak. Śniadania brak. Tylko kawa, kawa, kawa - reszta to milczenie. Czytam. Myślę. Nałogi dokarmiam. Śniło mi się, ze czytam książkę po hiszpańsku. Wyciągnęłam z szuflady prezent od Sylwii - hiszpański na płycie w 6 tygodni. Aż strach pomyśleć co będzie za 6 tygodni. Dziś, jutro - tak żyje. Ledwo pamiętam co wczoraj. Dzieją się dzieje. Plecie się sieć. Dziś ja - Ty jutro. Jestem dużym dzieckiem. Cześć.