piątek, 6 czerwca 2008

16. Księga niepokoju

Głowa mnie boli. Zdycham. Pękam. Krzyczę. Ból głowy przypomina mi o tym, jak piękne jest życie bez bólu głowy. Nie myśli mi się dzisiaj. Nie czuję mi się dzisiaj. Spać, tylko spać się chce. Nic poza tym. Znalazłam wczoraj swoje własne odbicie na kartach "księgi niepokoju" F.P. pisanej przez Bernarda Soaresa. Człowiek o wielu twarzach. Przeglądam się w jego myślach, emocjach i miejscach, barwach i dźwiękach. Czuję go tak, że aż mnie przeraża. Jakbym znalazła kogoś, kto wypowiada się za mnie, w moim imieniu. A przecież on wypowiadał się za siebie i w czasach już dla mnie odległych. 1931 to nie 2008. A jednak. Wciąż to samo. Staw. Woda stoi. Brak ruchu. Śmierć. Każdy w średniowieczu i Obcy współcześnie. Upadek. Katastrofa. Ameryka uśmiechem próbuję wyleczyć ze smutku, frustracji, agresji miliony mieszkańców. Północ - Południe. Walka wciąż trwa. Czarny - Biały. A teraz i Żółty. Ropa naftowa. Rurociąg. Gaz. Partnerzy - Wrodzy. Austria sprawdza paszporty, dowody na wszelki wypadek, na czas euro. Lęk. Obawa. Kibice. Kibuc. Komuna. Okrągła, skórzana, bezlitośnie skopana - piłka. Zbieramy punkty na stacjach Orlen. Za ileś tam nalepek - jakaś tam piłka gratis. Kocham piłkę nożną. W każdej postaci. Kocham naszych chłopaków. Cierpię z powodu kontuzji Błaszczykowskiego. I współczuję kolegom. Ilekroć patrzę na nich biegających, biało - czerwonych po zielonym przez dwie połowy i wypięte pośladki Boruca, raz z lewej, raz z prawej strony w wyobraźni usuwam z boiska piłkę i przyglądam się chłopakom tym bardziej, z namysłem - jak oni pięknie biegają w poszukiwaniu sensu i celu. Siedzę w swetrze i w bluzie, kaptur na głowie - dłonie mam lodowate. Zdycham z bólu, głodu i zimna. Na zewnątrz lato a wewnątrz zima. Od samego wychodzenia i wchodzenia można się pochorować. Idę na słońce. Bez swetra i bez bluzy i bez kaptura. Z książką pokrążyć gdzieś po parkach i po ulicach. Smoczyca dostała srebrnego smoka. Taka z niej sroka.
lipiec 456
sierpień 8910

Brak komentarzy: