piątek, 20 czerwca 2008

29. Salon Niezależnych

Gorąco polecam. Kto nie zna, ten trąba. Jacek Kleyff jest bomba. Jacek Kleyff rules ok xxx
– Jak idzie kura na śmierć... Tak podejdzie do tej szosy. Pończochy ma takie zwałkowane, ubrana jest, wiesz, nieładnie, jesionkę taką ma... – Takie siaty.– Tak stanie przy tej szosie, tak podfrunie, pobiegnie, stanie. Wróci, pójdzie.– Pierdnie...– A bażant ma, wiesz, jak leci na śmierć, to tak się wypręży i tak pazurami, tak tupie, przebiega!– A jak!

Jeśli ktoś spodziewa się znaleźć w książce tylko portret Salonu Niezależnych, stawia książce zbyt niskie wymagania. To także jeden z najciekawszych portretów PRL-u. Losy bohaterów i założycieli kabaretu – Jacka Kleyffa, Michała Tarkowskiego i Janusza Weissa – pokazują, jak można było pozostać niezależnym w latach reżimu i w dodatku tej postawy nie zaniechać w nowej rzeczywistości (śledzimy dzieje artystów aż do 2008 roku). Salon, być może najoryginalniejszy kabaret epoki demoludów, szedł całkowicie w poprzek swoich czasów: szydził z małej stabilizacji tak samo jak ze zbuntowanego teatru studenckiego. Jednak kto słyszał śpiewaną przez Kleyffa Telewizję, ten wie, że piosenka ta ciągle jest aktualna, dzisiaj może nawet bardziej. A Janusz Weiss jest konsekwentny: jak niegdyś kpił z obywatela Imię Nazwisko, tak dziś obśmiewa brak wyobraźni „pani/pana”, telefonując „w nietypowej sprawie”.Bażant i kura, Jajco holenderskie blues, O niespełnionej miłości na terenie magazynu kółka rolniczego – te legendarne kawałki są wielbione przez miłośników kabaretu. Można je poczytać, można ich posłuchać z płyty CD. Wejdźcie do Salonu, ciągle jest Niezależny.

Brak komentarzy: