środa, 18 czerwca 2008

26. Remanent

Pani Kasia zaleciła mi spacery i przebywanie na słońcu. Słońce za oknem widzę i czuję. We wnętrzu panuje znajomy mrok i chłód. Taki urok ma moje wnętrze. Czas zmian zaowocował bezsennością. Trupy powyłaziły z szaf wraz z ubraniami i przedmiotami pakowanymi w pudła. A pudeł było 36. Teraz tu pusto. Miejsca dużo. I jakoś tak obco. Do końca miesiąca ma trwać mój azyl. Odkryłam wiele w tak krótkim czasie. Czasem dobrze jest się spakować do pudeł. Spojrzeć co się posiada, czego nam brakuje a co jest kompletnie bezużyteczne. Podsumowanie, bilans, trzeźwa ocena obecnej sytuacji. Remanent. Za oknem panowie pakują rusztowania...Zawsze i wszędzie każde działanie ma swój początek i swój kres. Taki jest naturalny bieg rzeczy. I dobrze, że tak jest. Jakaś wesołość mnie ogarnia na myśl o Nowym. Jak będzie? Co będzie? Dzisiaj dostałam telefon z propozycją pracy. Przyjęłam propozycję bez entuzjazmu - raczej z lękiem, że nie podołam. Poczułam się jak Piszczek, który otrzymał w trakcie urlopu telefon, że zagra na euro 2008. Wyrwany z piasku i słońca na zieloną murawę. Zerwany do boju. Nie gotowy. Przyjechał, zobaczył, nie zwyciężył ale był. Przeżył. Doświadczył. Z godziny na godzinę uśmiecham się szerzej. Bramy sezamu stoją przede mną otworem. Mogę zobaczyć co jest za drzwiami. Czuję przyjemny dreszcz...

Brak komentarzy: