sobota, 7 czerwca 2008

17. Włosy z jeziora

Nie mam dzieci. Czasem mnie to martwi. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Czasem mnie to wkurza. Czasem śmieszy. Czasem smuci. A czasem znów cieszy. Zwłaszcza późnym wieczorem. Gdy wszyscy już śpią. Dzisiaj nie wiem co czuję. Drżę cichutko. Szumie jak spokojne morze. Nucę kołysankę do snu. Patrzę w gwiazdy. Szukam odpowiedzi na trudne pytania. Gdzie jest moja mama? Gdzie ona jest? Odczuwam ból. Czuję go w brzuchu ale zaczyna się w mózgu. Czy przyjdziesz tutaj teraz do mnie? Czy nadejdziesz? Zjawisz się niespodzianie. Rach, ciach i po bólu. Nie bądź mną – nie bądź taka jak ja – moje drogie dziecko. Nie mam Cię. Wymyślam Cię. Jesteś chłopcem. Dużym chłopcem. Masz 17 lat jak mój brat. Prawie 18. Jesteś wysokim blondynem. Pięknie się uśmiechasz. Dużo ćwiczysz. Mieszkamy w domu nad morzem. Wiecznie ciepłym, przyjemnym. Twoja skóra – opalona, napięta, gotowa do miłości. Przyszedłeś i już ode mnie odchodzisz. Do niej idziesz. Ukochałeś ją sobie. Ona Cię wybrała. Pytasz czy mi się podoba? Nie wiem synku. Jest niebrzydka, inteligentna, oczytana. Ma słodkie piegi na nosie i burzę rudych włosów. Najbardziej lubisz owijać się jej włosami w nocy gdy cisza i mrok zapada. A pamiętasz synku. Jak się rodziłeś to ja nie płakałam. Nie krzyczałam z bólu jak inne kobiety. Wstydziłam się krzyczeć. Czułam, że nie wypada mi. A może po prostu byłam inne niż wszystkie. Chciałam taka być. Zawsze z boku. W ciszy spoglądałam na innych. I w kałuży widziałam cały świat. Nie byłam hippiską kochanie. Rocka słuchałam umiarkowanie. Jazz, punk – to była nasza muzyka. I poezja. Ale najbardziej kochałam klasykę. Wiem, że to dziwaczne. Ale filharmonia była moim drugim domem - chociaż nie potrafię grać na skrzypcach, kontrabasie czy choćby wiolonczeli. Nie śpiewam. Tańczę. Przetańczyłam całe moje życie. Dziś już nie tańczę. Nie potrafię. Ciało nie to i umysł nie ten. Wszystko jest tam synku. Dbaj o swoją wrażliwą głowę – duszę – serce. Dlaczego nie tańczę? Kiedyś wychodziłam pierwsza na parkiet i poddawałam się dźwiękom – obojętnie czy był to trans, drum n bass, hip – hop czy disco. Czułam duszą każdą melodię, każdy instrument, każdy takt, każdą nutkę. Nie zastanawiałam się co inni powiedzą. No wiesz, po prostu nie kontrolowałam się w tym co robiłam. Można by rzec, że byłam sobą. Pamiętam dzień, w którym poznałam twojego tatę. Tego dnia, uwierz mi, że mówię szczerze, wiedziałam już wszystko o nas, nawet o Tobie. Ile miałam lat? 19. Pracowałam na ulicy. To nie to, co myślisz. Spacerowałam najdłuższą ulicą w Europie – w tę i z powrotem. Do przodu i do tyłu. Od początku do końca. Rozdawałyśmy ulotki. Nie śmiej się. Żadna praca nie hańbi. Tak mówią. Mnie też to śmieszy zwłaszcza, że ubrano nas w firmowe ciuchy i byłyśmy żywą reklamą. Nie to nie był żaden pomidor ani proszek do prania. Zwykłe ciuchy. Miałam na sobie tego dnia takie krótkie do kolana, obcisłe getry w kolorze piasku. Granatową bluzeczkę we wzorki z kapturem. Ostry makijaż. I włosy jakbym wyszła z jeziora. Zielone, wzburzone. Kompletny kosmos. I jeszcze miałyśmy doczepione w ramach reklamy takie olbrzymie metki – z nazwą firmy. Obłęd. W przerwie pobiegłam na przesłuchanie do teatru. Nie miałam zbyt wiele czasu. Poprosiłam więc mojego pracodawcę, by zostawił mi moje ubrania w portierni teatru. Chciałam się przebrać przed spotkaniem. Ubrań nie było. Czas się kurczył. A przesłuchanie to przesłuchanie. Nie można się spóźnić. W ogóle spóźnianie nie jest czymś przyjemnym. Weszłam do teatru w tym przebraniu. Jak Cię widzą, tak Cię piszą. Tego dnia wzięto mnie za wariatkę. Nikt tak się nie ubiera. A już na pewno nie tancerka. Nie miałam wyjścia. To znaczy miałam – mogłam zrezygnować i pewno gdybym posiadała umysł, który posiadam dzisiaj w życiu bym się na taki krok nie zdecydowała. Ale wtedy nie brakowało mi odwagi. Odwaga w ogóle synku jest niezbędna w każdym działaniu. Trzeba mieć odwagę kochanie by być sobą. Wzięcie odpowiedzialności za siebie i dokonywanie świadomych wyborów w życiu to naprawdę ważna decyzja. Trzeba zdobyć to, czego się chce samemu. A to wymaga odwagi. Weszłam do teatru i się nie pomyliłam. Wzięto mnie za świra. Tak kochanie, to jest pewne, twoja mama chora była od urodzenia. Strasznie mi przykro z tego powodu. Choroba niczym spóźnianie jest nieprzyjemna. Miłujemy ludzi zdrowych – pozostałych jedynie tolerujemy a i to może okazać się przesadą. Nie mam zbyt wielu wspomnień, bo te które mam są nieprzyjemne. Moja choroba jest wielkim s(h)item, które z rzeczywistości wyłapuje wyłącznie mroczne doznania. Na mój widok w bufecie gwar umilkł. Taki filtr. Takie to było wejście. Usiadłam na ławce przed bufetem. Cichutko jak gdybym nie zdawała sobie sprawy, że mój ubiór, makijaż i fryzura są co najmniej dziwne. By nie powiedzieć dziwaczne. Aktorzy wrócili po chwili do rozmów. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili zjawiła się asystentka reżysera. Ujrzałam przerażenie w jej oczach. Przedstawiłam się i uspokoiłam, że nie jestem wariatką. Nie ubieram się tak na co dzień. Po chwili przyszła Pani Choreograf i także zdębiała na mój widok. Asystent wytłumaczyła mnie. Poszłyśmy na scenę. Zdjęłam olbrzymie koturny. Weszłam boso na scenę. Zatańczyłam. Panie podziękowały mi. Podszedł do mnie Pan Reżyser. Spojrzał, uśmiechnął się i rzekł:- „No włosy jak nimfa już ma.” I tak to się wszystko zaczęło. Następnego dnia rozpoczęłam próby. Przysięgam Ci, że tego dnia wiedziałam już wszystko o nas, a nawet o Tobie. Pokochałam Twojego ojca. I ta miłość wzrastała we mnie z dnia na dzień i wzrasta po dziś dzień. Ludzki umysł to jest taki maleńki domek, do którego małpki wpadają na banany. Wszyscy biegają wokół. Nie mają dokąd pójść. Poszukują kogoś. Kogoś do kochania. Ale nie mają nic im do podarowania. I ja chcę naprawdę dowiedzieć się dlaczego? Dlaczego? Musi być jakaś droga by wyjaśnić dlaczego gwiazdy świecą? Postanowiłam wybrać się na przejażdżkę moim małym samochodzikiem. Wzlecę nim niczym ptak w niebo. Poszybuję. Wysoko, wyżej, jeszcze wyżej. Do gwiazd. Do domu. Gdzie wszyscy się śmieją do siebie. Jestem szczęśliwa. Stoję w samych majtkach i dziękuję mojemu mężowi za kanapki i kawę. Jeśli chcesz zobaczyć mnie uśmiechniętą - wpadnij na chwilę i zostań na moment.

Brak komentarzy: